Zasadniczo nie przepadam za kolorem zielonym. Ten mebel miał trafić na ten sam śmietnik, na którym go znalazłam. Ale jako, że zielony uznaje się za kolor nadziei, a nadziei na lepsze czasy potrzeba nam wszystkim ostatnio najwięcej, to postanowiłam Wam ten projekt pokazać.
To stara szafeczko-półeczo-etażerka, bliżej nieokreślony mebel z czasów prl. Wyciągnęłam go w deszczu ze śmietnika i chwilkę czekał na swoją kolej.
Metamorfozy mebli zdobytych podczas śmietnikowych łupów mają tą zaletę, że nic mnie nie kosztowały. Dlatego nie boje się eksperymentować i próbować nowych rzeczy. Tym razem chciałam spróbować zaprzyjaźnić się z zielenią i złotkiem.
Pierwszy krok to jak zwykle szlifowanie.
Potem lecimy z kolorem. Pamiętajcie by przed malowaniem dobrze wymieszać farbę.
Pierwsza warstwa nie zachwyca kryciem, ale nie ma co się przejmować.
Po drugiej warstwie lekko szlifuję papierem.
Jak wspomniałam chciałam spróbować zabawy z płatkami złota. Niestety złoto okazało się kapryśne i nie udało mi się psyknąć zdjęć podczas nakładania. Efekt końcowy i miejsca złoceń nie są też całkowicie zamierzone, ale nie mówcie nikomu:)
Okazało się także, że kolor zielony był zbyt jasny więc postanowiłam go lekko przyciemnić woskiem. Na koniec całość pokryłam woskiem bezbarwnym.
A tak ostatecznie prezentuje się prlowska etażerka w kolorze zielonym z delikatnymi złoceniami
Chyba dam jej szansę i chwilowo nie trafi na śmietnik.
No jest ciekawie:) mysle ze zasługuje na kolejna szanse :) juz jedna jej dałaś to u druga mozesz :) robota super!
ReplyDeleteCudo! Pięknie ją odnowiłaś Kasiu. Uwielbiam takie metamorfozy.
ReplyDelete:)
Kasiu takie niezamierzone efekty są najfajniejsze :)
ReplyDeleteyou have done it beautifully kasia
ReplyDeleteZielony to też nie jest mój kolor, ale twoja metamorfoza podoba mi się.
ReplyDelete