Kocham swoje dzieci, ale są największymi szkodnikami jakie widział świat. Niszczą meble szybciej i z większą łatwością niż największy huragan. Dlatego do czasu gdy się uspokoją, nie kupuję do pokoju dziecięcego żadnych nowych mebli. Niech wióry lecą ze staroci.
Zabrzmi to zabawnie, ale gdy na śmietniku zobaczyłam tą prl-owską szafkę, od razu pomyślałam o bawialni moich dzieciaków. Plan był prosty - dać jej nowe życie, ale niewielkim kosztem robocizny i materiałów.
Pierwszym krokiem było zdarcie tej "przecudownej" okleiny. O dziwo poszło łatwiej niż się spodziewałam.
Środek szafki też ukrywał co nieco.
Potem szlifowanko.
I w końcu można było malować.
Wpadła mi w ręce ostatnio farba dla leniwych:) samopoziomująca, niewymagająca podkładu ani lakierowania - wprost idealna. Fantastycznie nadawała się do mojej szafki. Była też w kapitalnym kolorze żółtego jajeczka!
Na koniec, żeby nie było nudy dodałam wzorek z szablonu.
I tym sposobem dokonała się metamorfoza śmietnikowej szafki PRL. Wybaczcie za zdjęcia w terenie, ale wstawienie mebla w miejsce docelowe wymagałoby odgruzowania go, a to trwałoby w nieskończoność :)
Jest extra !!!
ReplyDeletei prawie za darmoszkę :)
DeleteFajna metamorfoza! A co to za farba ta w padająca w żółty?
ReplyDeleteTo mineralna farba Annabell Duke. Taka nowa marka. kolor english yellow
Delete